poniedziałek, 23 września 2013

Właściciel i działacze Unibaxu to niebezpieczni ludzie

Działacze Unibxu Toruń idą w zaparte. Razem wygrywają i razem przegrywają. Jakie to piękne i szlachetne... Czy jednak na pewno? Wspólne wygrywanie i wspólne przegrywanie jest wartością, pod warunkiem, że jest się częścią drużyny, która gra w zgodzie z zasadami. Nie ma nic wartościowego we wspólnotowym zwycięstwie lub przegranej, jeśli się walczy perfidią, ucieczką i pogardą dla idei sportu. Nie ma niczego szlachetnego w jednomyślnej lojalności wobec Sarumana lub Imperatora. Działacze toruńscy grają po niewłaściwej "stronie mocy" niewłaściwymi metodami. Dobrze to rozumieją sami kibice toruńscy, którzy opuszczają szajkę cwaniaków zwaną "Unibax" (nie mylić z Apatorem Toruń - klubem z charakterem i tradycjami).

Nie sposób nie traktować wypowiedzi zarówno prezesa toruńskiej drużyny Mateusza Kurzawskiego, jak i menedżera Sławomira Kryjoma, w kategoriach wycierania sobie twarzy szlachetnymi ideami. Słyszymy więc słowa o rywalizacji w duchu sportu i fair play, fajnej walce do końca, sportowej rywalizacji, o godnej jeździe itp. Te rzeczy rzekomo im zostały uniemożliwione poprzez odmowę przełożenia meczu przez zielonogórzan. Mówią to bez żadnego zażenowania. Żadnego przyznania się do błędu ucieczki, dezercji z niedzielnego finału. Jak tonąć, to wszyscy. Jak się pogrążać, to wszyscy. Jak dalej kombinować i kpić z inteligencji ludzi, to wszyscy. Jak dalej niszczyć toruński żużel, to wszyscy. 

Będę powtarzał, zależało nam na tym, żeby finał mistrzostw Polski, finał Enea Ekstraligi miał taką obsadę zawodniczą, by był godny finału najlepszej ligi świata - mówi Sławomir Kryjom.

Pisałem o tym w poprzednim wpisie. Dokładnie tak to wygląda: rzeczywistość jest inna od życzeń ludzi takich jak. p. Kryjom, p. Karkosik i p. Kurzawski, którzy sądzą, że spektakularnymi transferami, pieniędzmi i wpływami złapali Pana Boga za nogi. Okazało się, że finał będzie miał inną obsadę niż sądzili. Tego znieść nie można! Do takiego finału nie wolno dopuścić! I nie dopuścili... 


Nie wiem, czy włodarze toruńskiego klubu są aż tak cyniczni, czy aż tak zepsuci. Nie wiem czy słuchają tego, co mówią, jak np. słów prezesa Kurzawskiego: "Chcieliśmy pojechać za dwa tygodnie, może za dziesięć dni, ale nie udało się. W tym składzie Tomek Gollob jest ważną osobą, to z jednej strony zawodnik nowy, ale ważny. Zespół to zespół".


Trudno słuchać tych "uzasadnień" bez refleksji: czy to naprawdę mówi człowiek, który jest prezesem klubu sportowego?! 
Cała toruńska argumentacja to jednomyślna i bardzo stanowcza obrona pogardy dla sportu i zdrowego rozsądku osób, które słuchają tych, nazwijmy rzecz po imieniu, bredni. Obecna postawa torunian zdecydowanie powinna wpłynąć na orzeczenie dyscyplinarne. I nie mam wątpliwości, że prócz rekompensacyjnych kar finansowych, powinna nim być degradacja drużyny Unibaxu Toruń do niższej ligi. Tą drużyną zarządzają bardzo niebezpieczni i zepsuci ludzie. Im prędzej osoby z tego środowiska opuszczą polski żużel, tym lepiej dla tej dyscypliny i przyszłości Apatora Toruń. W tym kierunku powinna zmierzać decyzja władz ekstraligi. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz