Nie sposób nie traktować wypowiedzi zarówno prezesa toruńskiej drużyny Mateusza Kurzawskiego, jak i menedżera Sławomira Kryjoma, w kategoriach wycierania sobie twarzy szlachetnymi ideami. Słyszymy więc słowa o rywalizacji w duchu sportu i fair play, fajnej walce do końca, sportowej rywalizacji, o godnej jeździe itp. Te rzeczy rzekomo im zostały uniemożliwione poprzez odmowę przełożenia meczu przez zielonogórzan. Mówią to bez żadnego zażenowania. Żadnego przyznania się do błędu ucieczki, dezercji z niedzielnego finału. Jak tonąć, to wszyscy. Jak się pogrążać, to wszyscy. Jak dalej kombinować i kpić z inteligencji ludzi, to wszyscy. Jak dalej niszczyć toruński żużel, to wszyscy.
- Będę powtarzał, zależało nam na tym, żeby finał mistrzostw Polski, finał Enea Ekstraligi miał taką obsadę zawodniczą, by był godny finału najlepszej ligi świata - mówi Sławomir Kryjom.
Pisałem o tym w poprzednim wpisie. Dokładnie tak to wygląda: rzeczywistość jest inna od życzeń ludzi takich jak. p. Kryjom, p. Karkosik i p. Kurzawski, którzy sądzą, że spektakularnymi transferami, pieniędzmi i wpływami złapali Pana Boga za nogi. Okazało się, że finał będzie miał inną obsadę niż sądzili. Tego znieść nie można! Do takiego finału nie wolno dopuścić! I nie dopuścili...
Nie wiem, czy włodarze toruńskiego klubu są aż tak cyniczni, czy aż tak zepsuci. Nie wiem czy słuchają tego, co mówią, jak np. słów prezesa Kurzawskiego: "Chcieliśmy pojechać za dwa tygodnie, może za dziesięć dni, ale nie udało się. W tym składzie Tomek Gollob jest ważną osobą, to z jednej strony zawodnik nowy, ale ważny. Zespół to zespół".
Trudno słuchać tych "uzasadnień" bez refleksji: czy to naprawdę mówi człowiek, który jest prezesem klubu sportowego?! Cała toruńska argumentacja to jednomyślna i bardzo stanowcza obrona pogardy dla sportu i zdrowego rozsądku osób, które słuchają tych, nazwijmy rzecz po imieniu, bredni. Obecna postawa torunian zdecydowanie powinna wpłynąć na orzeczenie dyscyplinarne. I nie mam wątpliwości, że prócz rekompensacyjnych kar finansowych, powinna nim być degradacja drużyny Unibaxu Toruń do niższej ligi. Tą drużyną zarządzają bardzo niebezpieczni i zepsuci ludzie. Im prędzej osoby z tego środowiska opuszczą polski żużel, tym lepiej dla tej dyscypliny i przyszłości Apatora Toruń. W tym kierunku powinna zmierzać decyzja władz ekstraligi.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz